sobota, 28 marca 2015

Drogie ludziki,które bawią się w FNAF!!!!!!!!!!

Od razu Wam mówię,że nie usunę tego bloga! Chyba,że mnie wkurzycie... 
                                                  Żartowałam !xD
Proszę Was również byście się na mnie nie fochali.(Część wie o co chodzi...) Jeśli kiedykolwiek wejdę odezwijcie się do mnie. Przepraszam Was tu...na forum. Wybaczcie mi! Głupio mi,ale wiedzcie,że czasem nie panuje nad sobą... Pozdro

piątek, 9 stycznia 2015

Ogłoszenie!

Hej kochani!Wybaczcie, ale nie wiem co robić...Ciągle się zdjęcia usuwają ;-;. Macie może jakieś pomysły jak tego uniknąć? Octavius, proszę żebyś pisał opowiadania! No i reklamujcie watahę! Robię małe zmiany w watasze...Będzie zupełnie nowa Alfa-Annabeth 11. Czy ktoś z was chce być jej siostrą Zan? I nie wiecie jak zamieścić muzykę na blogu? Myślę też nad współprowadzącym... Teraz będę się podpisywać pod ogłoszeniami. Zrobimy też bóstwa. Chyba, że nie chcecie. Jeśli będą, to nie piszcie, że to wasi rodzice itp. Alfą ma być Annabeth, a nie członek watahy. Pewnie się zastanawiacie czemu nie będzie Eragona. Proste. Z Atruxem doszliśmy do wniosku, że to głupie. To na razie koniec... Pozdrowionka                                                                                                     ~Annabeth~

sobota, 3 stycznia 2015

Hej wszystkim!

Czy chcielibyście dowiedzieć się czegoś o zwierzakach? Tak? To zapraszam na mojego bloga: www.wszystkozwierzakaki.blogspot.com .Jeśli nie chce wam się pisać to na końcu gadżetu,,O mnie" jest link do tego bloga. Nie trzeba tam dołączać! Tylko obserwować i jeśli macie jakieś pytania to pisać do mnie!

środa, 31 grudnia 2014

Od Atruxa ,,Dwa i pół roku" cz.4

Była noc. Obudziła mnie rozmowa rodziców. Byli w innej sali naszej jaskini. Oddzielała nas gruba ściana. Starali się mówić jak najciszej, ale ja i tak słyszałem każde słowo. Podszedłem na palcach do ściany i przycisnąłem do niej ucho.
-Enzo, nie uważasz, że powinniśmy powiedzieć Atruxowi prawdę?-w głosie mamy było zakłopotanie.
-Nie...on jeszcze nie jest na to gotowy-odpowiedział tata.
-Ale jak długo chcesz go trzymać w niepewności?
-Nie wiem, ale sądzę, że jest za wcześnie. Kto wie jak on to przyjmie-tata mówił bardzo stanowczym głosem.
-Wiesz, że im dłużej będziemy zwlekać, tym trudniej mu będzie to przyjąć? A co jeśli zła strona się odezwie? To będzie dla niego szok.
-Nic się nie stanie. Jeszcze nie ma w nim całości. Otrzyma ją później. Na razie najlepiej będzie o niczym mu nie mówić.
Tata nic więcej nie powiedział. Słyszałem jak kładą się z powrotem na posłanie. Zapadła cisza. Jedyne, co wciąż słyszałem, to łomotanie własnego serca. Nie wiedziałem co jest zimniejsze, czy ja, czy ściana, do której ciągle przykładałem bok głowy. O czym mówili? Jaka zła strona? Co jest we mnie niepełne? Myśli kłębiły się w mojej głowie. Żałowałem, że nie usłyszałem całej rozmowy. Rodzice coś przede mną ukrywali, a ja nie miałem pojęcia co. Byłem zmęczony tym całym zajściem. Była późna noc. Nie miałem siły iść do posłania. Nawet nie zauważyłem, kiedy moje powieki się zamknęły, a ciało osunęło na ziemię. 



Od Atruxa ,,Dwa i pół roku temu" cz.3

Wyszliśmy z mamą z jaskini. Poszliśmy nad rzekę oddaloną kilka kilometrów od naszego domu.
Mama pokazała łapą na roślinę, nad której działaniem wcześniej długo się zastanawialiśmy.
-Pamiętam to zielsko!-wykrzyknąłem.
-No jasne! Rozpracowałam synku jakie ma właściwości. Po trzech miesiącach mi się udało.
-Jejku, powiedz!-niecierpliwiłem się. Temat tego ziółka dręczył mnie bardzo długo.
-No dobrze, już-uspokajała mnie-Ma bardzo interesujące właściwości. Jak położysz ją na świeżą i głęboką ranę,
to zatamuje krwotok i nie będzie problemu.
-Nie możliwe!-sprzeciwiłem się-przecież ona pogłębia rany...
-A właśnie, że nie zawsze-uśmiechnęła się tajemniczo mama-Pogłębia małe zadrapania i niegroźne rany,
a co dziwne leczy niebezpieczne obrażenia. Niezłe co?
-Extra! W życiu bym na to nie wpadł!
-Wpadłbyś, ale później. Jesteś bystrym szczeniaczkiem-stwierdziła i potargała mnie.
-Oj mamo! Nie jestem już tym twoim ,,szczeniaczkiem"! Mam już pół roku!-oburzyłem się.
-No dobrze ty ,,nie szczeniaczku". Choć za mną. Coś ci pokarzę.
Poszliśmy po ścieżce na szczyt sporego wzgórza. Pokazała mi wielki krajobraz, który leżał tam w dole.
-Widzisz, teraz już wiesz wszystko o roślinach, co ja wiem. Znasz już każdą, jaką możesz tu znaleźć-powiedziała.
Popatrzyłem na panoramę, którą widzieliśmy. To wszystko wyglądało pięknie. Byłem z siebie dumny, że znam tyle roślin.
-Ale nie osiągnął bym tego bez nauczyciela-stwierdziłem i przytuliłem się do mamy. Powoli się ściemniało,
więc zaczęliśmy wracać. Po drodze mama mnie pytała  poszczególne gatunki roślin i ich właściwości.
Na wszystko odpowiedziałem śpiewająco. Mama powiedziała, że jest ze mnie dumna. Schowaliśmy się do jaskini równo ze słońcem.

Od Atruxa ,,Dwa i pół roku temu" cz.

Donieśliśmy zdobycz do naszej jaskini. Zacząłem rozglądać się po półkach.
-Czego tam szukasz?-chciał wiedzieć tata
-Mojego noża. Chcę mieć tę skórę!-powiedziałem wskazując łapą na jelenia.
-Na co ci taka skóra?-dopytywał się tata.
-Muszę przecież mieć w czym nosić zioła. Mama ma taką fajną torbę ze skóry i zawsze ma w niej,co potrzebuje!
-No tak, ale koniecznie chcesz z jeleniej?-zapytał tata.
-Myślę, że to odpowiedni materiał. Znalazłem!-powiedziałem i podniosłem swój nożyk ze skrytki.
-Dobra, zajmij się czym tam chcesz, a ja się trochę prześpię.-powiedział tata i ziewnął.
Tata się położył , a ja zabrałem się do pracy. Zjadłem nieco, a potem starannie zdjąłem skórę i
powiesiłem ją na ścianie,żeby później przygotować z niej chlebak.
Trochę mi to zajęło i nawet nie zauważyłem kiedy mama wślizgnęła się do jaskini.
Zaszła mnie od tyłu i poczochrała z zaskoczenia ze słowami:
-Jak tam? W garbarza się bawisz?-zapytała i zaśmiała się. Zawsze była wesołą wilczycą.
-Cześć mamo. Nie ja tylko przygotowuję materiał na chlebak-wyjaśniłem.
-Acha..... Nareszcie się zdecydowałeś z czego chcesz zrobić! Gotowy na dzisiejszą lekcję?-zapytała z uśmiechem.
-Myślę, że tak....jakby co, to tata śpi. -odpowiedziałem.
-Ach, dułgo już śpi?
-Nie wiem... możliwe...
-Enzo!-wykrzyknęła mama-My z Atruxem wychodzimy! Wrócimy pod wieczór!
Nagle zaspany tata wyszedł ze swojego posłania i zapytał:
-Jedliście już?
-Ja tak, ale mama raczej nie....-powiedziałem i popatrzyłem na mamę.
-Ziki, czemu ty tak mało jesz? Zagłodzisz się-powiedział tata z troską.
-Nie jestem głodna. Zjem później-powiedziała mama-Chodź już synku. Mam ci dużo do pokazania dziś.
Po tych słowach opuściliśmy jaskinię. 

Od Atruxa ,,Dwa i pół roku temu" cz.1

-Synek, wstawaj! Śniadanie!-zawołał ojciec pewnego ranka.
-Nie chcę!-powiedziałem-Chcę spać!
-No, no chłopie. Nie ma tak łatwo! Wiesz która godzina?
-Uch-ziewnąłem-Weź tato....
-Nie wybrzydzaj! Dzisiaj miałem cię nauczyć mojej techniki łowieckiej.
-Ojejku...-marudziłem.
-Atrux! Masz już wstawać i jeść szybko śniadanie!
-No dobra...
Po tych słowach wygramoliłem się z posłania i zjadłem udziec z jelenia, który przyniósł tata.
Wyruszyliśmy od razu po śniadaniu. Na łące były dwie łanie i jeleń. Chciałem zacząć atak,
ale ojciec przytrzymał mnie łapą. Popatrzył na mnie znacząco i zrozumiałem,że mam zostać tu, w ukryciu.
Ojciec zaczął podchodzić do jeleni przez wysoką trawę, a ja się przyglądałem. Podchodził cicho jak cień, niczym duch.
Był coraz bliżej, a zwierzyna go ciągle nie zauważała. Kiedy był w odległości metra od jelenia wyskoczył izacisnął szczęki na jego szyi. Po zabiciu tego jednego zaatakował łanie i powalił obie na ziemię.Podbiegłem do niego. Obejrzałem dokładnie jelenia. Gdyby zobaczył tatę wcześniej, mógłby pozbawić go życia jednym uderzeniem olbrzymiego poroża. Ojciec zapytał:
-Jak ci się podoba moja technika synku?
-Jest świetna!-wykrzyknąłem.
-No widzisz! Sam ją opracowałem. Pamiętaj, zawsze najpierw atakuj najsilniejszego osobnika!
Teraz chodź i pomóż mi wziąć te pyszności do jaskini.
-Ok, a co mamy w planach później?-zapytałem.
-Mama jak wróci, to pójdzie z tobą na kolejną ,,lekcję roślinną"- odpowiedział tata i się zaśmiał.
-A kiedy wróci?-niecierpliwiłem się.
-Nie wiem....kto wie gdzie tym razem polazła.