-Enzo, nie uważasz, że powinniśmy powiedzieć Atruxowi prawdę?-w głosie mamy było zakłopotanie.
-Nie...on jeszcze nie jest na to gotowy-odpowiedział tata.
-Ale jak długo chcesz go trzymać w niepewności?
-Nie wiem, ale sądzę, że jest za wcześnie. Kto wie jak on to przyjmie-tata mówił bardzo stanowczym głosem.
-Wiesz, że im dłużej będziemy zwlekać, tym trudniej mu będzie to przyjąć? A co jeśli zła strona się odezwie? To będzie dla niego szok.
-Nic się nie stanie. Jeszcze nie ma w nim całości. Otrzyma ją później. Na razie najlepiej będzie o niczym mu nie mówić.
Tata nic więcej nie powiedział. Słyszałem jak kładą się z powrotem na posłanie. Zapadła cisza. Jedyne, co wciąż słyszałem, to łomotanie własnego serca. Nie wiedziałem co jest zimniejsze, czy ja, czy ściana, do której ciągle przykładałem bok głowy. O czym mówili? Jaka zła strona? Co jest we mnie niepełne? Myśli kłębiły się w mojej głowie. Żałowałem, że nie usłyszałem całej rozmowy. Rodzice coś przede mną ukrywali, a ja nie miałem pojęcia co. Byłem zmęczony tym całym zajściem. Była późna noc. Nie miałem siły iść do posłania. Nawet nie zauważyłem, kiedy moje powieki się zamknęły, a ciało osunęło na ziemię.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz