Otworzyłem oczy. Rozejrzałem się uważnie dookoła. Odetchnąłem z ulgą. Żadnych trupów dookoła.
Wstałem i wystawiłem głowę z mojej jaskini. Słońce dopiero co się ukazało. Wziąłem głęboki wdech.
Moja jaskinia znajdowała się w wysokich partiach gór. Tylko tu mogłem mieć pewność, że ON nie skrzywdzi nikogo.
Rozprostowałem skrzydła i wzniosłem się w górę. Obserwowałem uważnie okolicę. Ani jednego jelenia czy sarny.
Po dłuższych poszukiwaniach upolowałem jedynie dwa chude zające. To niewiele. Westchnąłem. Mógłbym w prawdzie
przenieść się w inne miejsce, ale nie chciałbym nikogo skrzywdzić. To przekleństwo mnie wykończy! Zjadłem to co miałem,
lecz żołądek ciągle domagał się więcej. Zajrzałem do mojej tajnej skrytki. Tak! Był tam udziec jelenia! Zjadłem i od razu
zrobiło mi się lepiej. Nagle poczułem obcy zapach. Jakiś wilk tutaj jest! Wyjrzałem ostrożnie z jaskini i dostrzegłem basiora.
Również miał skrzydła. Mimo to, że był niecodziennie biało-czarno umaszczony, wyglądał dumnie i dostojnie. Po chwili on również zauważył moją obecność. Podleciał bliżej i zaczął:
-Kim jesteś?
-Nazywam się Raylupus.....co tu robisz?
-Wiesz...mój przyjaciel mówił, że wczoraj jak tędy szedł został zaatakowany przez wilka. Może wiesz coś o tym?-popatrzył na mnie podejrzliwie.
-To zależy-wymamrotałem.
-Niby od czego?-zadziwił się.
-Czy to było w dzień?-zapytałem.
-Raczej nie.....To wiesz coś o tym czy nie?
-Tylko tyle, że to nie byłem ja...-odpowiedziałem. Nie chciałem żeby wiedział o moim problemie.
-Mieszkasz tutaj sam?-zmienił temat.
-No...tak
-Ja nazywam się Eragon i ciągle poszukuję członków do mojej watahy. Może zechciałbyś dołączyć? A skoro jesteś tu sam..
-Do watahy?!-zdziwiłem się.
Popatrzyłem na niebo. Słońce było niebezpiecznie blisko horyzontu. Nie miałem czasu. Nie chciałem żeby ON skrzywdził Eragona. Nie mówiąc nic wzbiłem się w powietrze i zacząłem uciekać. Za jakieś 10 minut moja kolej się skończy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz